czwartek, 5 czerwca 2014

Rozdział 9

Nudy,nudy, jeszcze raz nudy – myślał Sherlock – czemu wysłałem Madie do szkoły? Przecież z nią też było nudno, ale nie aż tak! Złoczyńcy w sen zimowy zapadli? Ludzie przestali mieć problemy? Czemu jej tak długo nie ma?
''Wracaj! Nudzi mi się! SH''
''Jestem w szkole! A właściwie idę do dyrektora... dzięki braciszku!''
''Nie ma za co! Ale i tak wracaj!'' SH
Sherlock to idiota! - myślała Madie – pierwsze dni w szkole i już kłopoty. Od kiedy posyłają do dyrektora za posiadanie i używanie komórki?!
Weszła do gabinetu dyrektora, z wyrazem poirytowania na twarzy.
Zaraz się zacznie... - pomyślała
- Panno Madline – powiedział Christian – w naszej szkole jest zakaz używania urządzeń elektronicznych! To, że ma pani sławnego brata nie zmienia faktu, że... - w tym momencie rozległ się dźwięk sms'u z telefony Madie.
- Proszę mi to pokazać! -zażądał dyrektor
'Przekaż temu nad wyraz nienadającemu się na to stanowisko, dyrektorowi, że jeśli Cię nie zwolni będę wkrótce rozwiązywał sprawę jego morderstwa! SH''
Dyrektor pobladł i powiedział:
- No cóż... to wbrew zasadom ale... w takiej sytuacji...ekhm... proszę wyjść...
Madie wyszła w tryumfującą miną, dziękując w duchu Sherlockowi. Madie już zaaklimatyzowała się w szkolę. Miała Kooi, oraz parę innych osób, jednak większość odrzucała ją. Widziała uciekający wzrok innych w korytarzu, tu zaciekawione spojrzenie tu lękliwe. Podejrzewała, że to po części przez brata ale również dlatego, że umiała się postawić ''szkolnym gwiazdom''. A to widać w tej szkole nie jest zbyt pożądane. Nauczyciele odkryli, że jest mądra i nawet przewyższa ich inteligencją, więc chcieli ją ciągać po jakiś konkursach oraz brali do odpowiedzi, z czego nie była zbyt zadowolona. Dlatego bardzo się ucieszyła, że brat ją wybawił.
Wróciła spokojnie do klasy, po rzeczy, rzucając na odchodne chłodne spojrzenie wszystkim. Dotarła na Baker Street w ciągu 15 minut.
- Przestraszył się? - zapytał na przywitanie
- Też cię miło widzieć... tak przestraszył się. Mógłbyś częściej tak robić – powiedziała z usmiechem.
W tym momencie zadzwonił telefon Madie.
- Uggh.. Mycroft, odebrać? - zanim Sherlock coś odpowiedział, odebrała.
- Witaj siostrzyczko... - zaczął słodko Mycroft
- Czego chcesz?! - przerwała ostro Madie – mamy uratować Anglię? Może zamach terrorystyczny? A może...
- Nie, macie o wiele ważniejszą misję, – przerwał starszy brat – mianowicie macie iść z Sherlockiem na bal. W zastępstwie za mnie, oczywiście. Dzwonię do ciebie bo on nawet by nie odebrał, a co dopiero się zgodził. Samochód podjedzie po was o 18:00. Macie być gotowi. Sukienkę masz w szafie, wczoraj ją przywieźli – po tych słowach się rozłączył, zanim Madie zdążyła zaprotestować.
- Hmmm.. no cóż – powiedziała zwracając się do Sherlocka – wygląda na to, że idziemy na bal
Sherlock spojrzał na nią wzrokiem, który mógłby zabijać, ale chwilę potem uniosły mu się kąciki ust i się uśmiechnął.
- To idź się przygotować czy coś, nastolatki poświęcają na to dużo czasu co nie? - powiedział i odszedł do pokoju Johna, który teraz robił za jego.
On umie się cieszyć? I dlaczego z takiego czegoś? Przecież to... - Madie przestała próbować rozgryźć umysł Sherlocka i poszła zobaczyć na sukienkę. Sukienka była biała. Z przodu była krótsza z tyłu dłuższa. Na dziewczynę pasowała w sam raz . Madie sukienka przypadła do gustu. Popatrzyła na zegarek. Było wpół do drugiej, miała jeszcze dużo czasu. Z góry dobiegał dźwięk skrzypiec, Madie próbowała czytać książkę, jednak po chwili przestała. Padła na łóżko. Była podekscytowana balem i chociaż nie pokazywał tego, bardzo była ciekawa co może się tam dziać. Była już na paru balach. W szkole do której wysłali ją rodzice organizowali je co miesiąc. Jednak ona nie miała ochoty tam chodzić, ''zbiorowisko idiotów'', takie miała o tym zdanie ale zawsze szła, chociażby dla obserwacji. Ale teraz idzie z Sherlockiem! Chociaż nazywała go idiotą, to doceniała jego intelekt. Był inny od jej dotychczasowego towarzystwa. Zawsze dobierała sobie towarzystwo starszych osób, czuła się wśród nich dobrze, dorównywała im intelektem. To tak jakby... była starsza niż się urodziła.
Jej rozmyślania przerwał dźwięk sms'a brzmiał ''Szykuj się! SH''.
- Ojej! Już wpół do czwartej. Trzeba zacząć się ubierać.
Wzięła szybki prysznic, umyła zęby, nałożyła lekki, aczkolwiek wyrazisty makijaż i ubrała sukienkę. Coś jej nie pasowało... buty! Były na obcasie, nienawidziła takich.
Nie mogły być chociaż baleriny?! - pomyślała
W ramach buntu ubrała trampki. Czarne znoszone trampki. Pasowały idealnie. Poprawiła fryzurę, włosy zostawiła rozpuszczone. Skończyła przed szóstą. Wyszła z pokoju i zobaczyła Sherlocka, czekającego na nią. Sherlock był ubrany przyzwoicie jak na gust Madie. Ubrany w czarny garnitur, z białą koszulą pod spodem i muszką.
- Nieźle – podsumowali jednocześnie i zeszli na dół gdzie czekała na nich ''limuzyna''. Najchętniej pojechaliby taksówką, ale jak mus to mus.
Dojechali na miejsce w milczeniu, przerywanym kaszlem kierowcy. Hotel, w którym odbywał się bal był świetnie udekorowany, jednak dla rodzeństwa zbyt ''różowy''. W szatni zostawili ubrania i weszli na salę...
Określenie ''bal'', nie było w tej sytuacji dobre, wszyscy siedzieli i jedli lub korzystali z telefonów komórkowych. Sherlock i Madie spojrzeli po sobie jednak nic nie powiedzieli. Zajęli wyznaczone miejsca i poczęli obserwować ludzi, co parę chwil wymieniali się uwagami co do dedukcji.
Po godzinie zaczęło się coś dziać... pięć par wystąpiło na środek i zaczęło tańczyć.
- Premier przybył... - powiedziała żartem Madie.
Sherlock nie odpowiedział, widocznie się nad czym głęboko zastanawiał. Chwilę później na parkiecie zaroiło się od par. Nagle Sherlock odwrócił się do Madie i wypalił:
- Idziemy! - i pociągnął ją za rękę
- Tańczyć? - zadała głupie pytanie Madie – umiesz?
Sherlock uśmiechnął się do niej tajemniczo, a ona chcąc nie chcąc, zaczęła z nim tańczyć. Po chwili przekonała się, że umie tańczyć, i to jak! Czuła się dziwnie tańcząc z bratem, ale jednocześnie była szczęśliwa. Była zaskoczona umiejętnościami tanecznymi Sherlocka, jednak powinna się tego spodziewać. Przecież to Sherlock - Wszystko - Umiem – Holmes. Jej tańcu też nie można było nic zarzucić, gdy była młodsza mama posłała ją na lekcje tańca. Przetańczyli dwie piosenki, później  razem uznali, że staje się to dziwne, więc stanęli przy stolikach i zaczęli rozmawiać:
- Od kiedy tak tańczysz ? Masz ruchy baletnicy... chyba, że mama ciebie też...?- zapytała
- Tak, mnie i Mycrofta. Nasza mama ma dziwne zamiłowanie do tańca ale widzisz, przydaję się. Kiedyś uniknąłem śmierci, poprzez taniec, morderca nie umie trafić w tańczącą parę, zapamiętaj – i uśmiechnął się. To był jeden z jego rzadkich uśmiechów, widać było, że jego wskazówka szczęścia uniosła się odrobinę. Jednak po chwili jego twarz zastygła i pobladła, zaczął wpatrywać się w jeden punkt. Madie podążyła za jego wzrokiem. Skierowany był w stronę kobiety w krwisto czerwonej sukience z czarnymi włosami upiętymi w kok. Kobieta była blada, jednak to była sprawka makijażu. Sherlock bez słowa ruszył w jej kierunku. Madie postanowiła obserwować rozwój sytuacji. Sherlock podszedł do kobiety i zaczął z nią rozmawiać. Rozmowa trwała krótko. Sherlock złapał za rękę kobietę i wyprowadził na parkiet. Zaczęli tańczyć... i to tak, że wypchnęli wszystkie pary z parkietu. Większość ustawiła się by popatrzeć na parę. Kroków i obrotów tańca nie było końca, a wszyscy patrzyli na nich jak w zwierciadło. Skończyła się piosenka, a para zeszła z parkietu. Sherlock i tajemnicza kobieta, kłócili się, jednak szybko przestali, gdy podeszła do nich Madie. Kobieta spojrzała na nią i uśmiechnęła się do niej. Madie poczuła do niej sympatię. Staliby tak w milczeniu, gdyby Sherlock nie powiedział ostro:
- Irene idź już lepiej.
Kobieta spojrzała na niego zdziwiona jednak po chwili odeszła, rzucając im drapieżne spojrzenie.
Rodzeństwo podeszło do kanap, a Madie już gotowała się do pytań.
- Kto to był?!
- Wydedukuj, panno Holmes – odparł chłodno, nie lubił gdy ktoś wtrącał się w jego sprawy.
- Hmm... - zaczęła Madie – na pewno nie była to twoja dziewczyna, nie jesteś zdolny do miłości a poza tym nie odnosił byś się tak do niej. Zwykła znajoma też nie, nie tańczyłbyś tak... stawiam na to, że uratowała Ci życie lub na odwrót. Dobrze?
- Prawie. Irene Adler, kiedyś miała telefon, na którym miała wszystko. Nie szantażowała, po prostu zapewniała sobie bezpieczeństwo. Jednak zadarła z rodziną królewską, przynajmniej oni tak to zrozumieli i wezwali mnie. Reszty możesz się domyślać. Mogę powiedzieć jedynie, że to ja w wersji kobiecej, tylko trochę gorszy model. Kiedyś ją poznasz.
- Podobasz się jej, zresztą ona tobie też – zaczęła drążyć wątek Madie
- Działa tylko w jedną stronę, owszem jest zainteresowaną mną, ale ja nie, proste. Koniec tematu.
Madie posłusznie umilkła, jednak obiecała sobie, ze pozna prawdę.
Podszedł do nich kelner z kieliszkami wina. Madie wzięła ochoczo a Sherlock z powątpiewaniem. Nie lubił alkoholu, zakłóca zmysły, jednak nie mógł pozwolić by Madie ''to'' wypiła. Więc wziął jej porcje i wypił jednym haustem, krzywiąc się zanim siostra zdążyła zaprotestować.
- No co? Miałem się tobą opiekować – i wypił do tego swój kieliszek.
Madie już miała się zacząć kłócić, jednak odpuściła. Dzisiejszy wieczór był wspaniały i nie chciała tego niszczyć. Po chwili znowu była na parkiecie z Sherlockiem, alkohol pobudził jego towarzyskość. Właściwie zaczął zachowywać się dziwnie, ale Madie nie próbowała tego rozwikłać
To Sherlock – pomyślała i bawiła się dalej.
Wieczór mijał im dobrze, towarzystwo balowe też się rozkręciło. Madie wracała właśnie z parkietu, do Sherlocka gdy zauważyła zemdlonego człowieka, a nawet dwóch. W różnych kontach sali leżeli ludzie, jednak nie zajęło to myśli dziewczyny.
Co alkohol może zrobić z człowiekiem ? - zapytała siebie w myślach.
Dotarł do niej dźwięk sms'u z jej torebki. Zignorowała go.Podeszła do Sherlocka, który popatrzył na nią otępiałym wzorkiem. To uznała za dziwne, ale nie wychodzące ponad normę.
- Kręci mi się w głowie – stwierdził zdziwiony Sherlock, jak gdyby nigdy takiego czegoś nie doznał.
- Widzisz, na jednych alkohol działa tak a na innych tak – wyjaśniła rozbawiona Madie.
- Nie... to nie to, innym też się kręci, nawet mdleją. To dziwne... - po tych słowach z trudem się podniósł i powiedział – chodźmy stąd...
Madie posłusznie poszła za kołyszącym się bratem. Zaniepokoiła się...
- Dziwne – podsumował Sherlock – chodź... - przerwał w pół słowa, a jego twarz zbladła – ucie... - nie skończył i upadł na podłogę.
Madie natychmiast do niego przypadła. To nie zwykłe upojenie alkoholowe... nie... - wtem odskoczyła z krzykiem, gdyż obok niej upadła kobieta. Ogarnęła wzrokiem salę, ludzie padali jak muchy, mdleli. Madie nie była jeszcze w takiej sytuacji i była zdezorientowana. Postanowiła wysłać sms'a  do Mycrofta, lecz zauważyła wiadomość. Odczytała ją i zastygła.
-Nie, nie...nie teraz – wyszeptała...
A wiadomość brzmiała tak :
'' Zaczynamy zabawę, miłych snów!
                                                M² ''
------------------------------------------------------------------------------------------------------------

No i.... nowy rozdział :) Tym razem trochę inaczej, ale coś się dzieję ;) Dostaliście go w miarę szybko (następnego tak szybko nie będzie). Dziękujemy za miłe słowa pod poprzednim rozdziałem, cieszymy się z nowych czytelników. A także... DZIĘKUJEMY ZA 1000 WYŚWIETLEŃ ! ;) Cieszymy się, że się podoba i mamy nadzieję, że będziecie dalej śledzić i czekać na następne rozdziały. Do następnego rozdziału ! // KopenhAga ;)

5 komentarzy:

  1. ciekawy blog, w ogóle chyba będę wpadać tutaj częściej :P :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Ile jeszcze czekania ???? Nie wytrzymuje tuu ! Kiedy będzie rozdział kolejny ???? :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To zależy od szanownej Justyny ;) Ale myślę, że już dziś będzie ;) Powinniście dostać bombę ! (chyba) ;D (przepraszam, ze z anonimowego konta ale... w moim komputerze coś nie gra i nie mogę się zalogować) // KopenhAga ;)

      Usuń
  3. Fajnie będę zaglądać tu znacznie częściej

    OdpowiedzUsuń