Sherlock był
wstrząśnięty tym co przeczytał.
- Jak to
możliwe? Przecież dziecko urodziło się dzisiaj a ktoś już o tym wie i już
czyha na jego życie. To jakiś paradoks. Tak nie może być! - krzyknął
rozwścieczony Sherlock.
Sherlock nie
mógł się uspokoić, więc nerwowo przemieszczał się po salonie. Madie nadal stała
w miejscu. Nawet się nie poruszyła. Była wstrząśnięta tą całą sytuacją. Była
zła. Bardzo zła. W jednej chwili zobaczyła całe źródło zła w Sherlocku.
- To
wszystko twoja wina! – krzyknęła Madie
Sherlock
stanął jak wryty. Odwrócił się w stronę Madie.
- Że co?
Czemu niby to moja wina? – zapytał
- Gdybyś się
nie angażował w te wszystkie głupie zagadki, to teraz życie Jo nie byłoby
zagrożone.
- Wypraszam
sobie. To, że jestem socjopata nie robi ze mnie od razu mordercy. Obwiniasz
mnie o coś, na co nie mam żadnego wpływu.
- Kłamiesz!-
krzyknęła Madie- Możesz temu zapobiec ale jesteś pieprzonym socjopatą, którego
nie obchodzą inni ludzie.
- Nie mów
tak! Gdybym mógł coś zrobić to jak najszybciej zapobiegłbym całej tej
sytuacji. Nie bierzesz pod uwagę ilu ludzi uratowałem przez moją inteligencję,
ilu ludzi ocaliłem. Zrobiłem o wiele więcej niż ty. Ty jesteś tylko marnym
pasożytem, który utrudnia mi życie.
W napływie
gniewu Sherlock nie panował nad tym co mówi. Madie nie umiała opanować emocji.
Czuła gniew do Sherlocka lecz z drugiej strony współczuła mu, ale jego słowa,
że jest marnym pasożytem zabolały ją. Dziewczyna z płaczem pobiegła do swojego
pokoju i trzaskając głośno drzwiami chciała pokazać Sherlockowi, że jest
dupkiem. Pani Hudson słyszała krzyki ale była przyzwyczajona, że rodzeństwo na
siebie krzyczało jednak głośny trzask
spowodował, że postanowiła pójść sprawdzić czy przypadkiem Sherlock, w
przypływie pogardy dla ludzkości, nie zastrzelił Madie. Było to bardzo możliwe,
bo detektyw często z powodu nudności paradował po salonie z pistoletem i
strzelał do ściany, bo kto mu niby tego zabroni. Pani Hudson weszła po schodach na górę i
zobaczyła Sherlocka siedzącego w swoim fotelu w salonie.
- Co się tu
dzie… - staruszka nie zdążyła dokończyć zdania, bo Sherlock jej przerwał
- To nie
pani sprawa! Będę sobie tu robił co będę chciał a pani niech się do tego nie
wtrąca.
Pani Hudson
powinna być urażona słowami Sherlocka ale zdążyła już się przyzwyczaić do
nieprzyjemnego charakteru detektywa.
- No dobrze
przepraszam, ale usłyszałam trzask i chciałam się tylko dowiedzieć czy
przypadkiem nie zastrzeliłeś Madie.
- Że też ja
na to nie wpadłem – oczy Sherlocka rozbłysły na ten pomysł - niestety ten mały
szkodnik nadal żyje i siedzi w swoim pokoju i udaje, że jest pępkiem świata – powiedział
Sherlock na tyle głośno by wiedzieć, że Madie go usłyszała.
- Wcale nie! To ty robisz z siebie najinteligentniejszego a tak naprawdę jesteś idiotą –
opowiedział głos zza drzwi
- Zauważ ilu
ludzi uratowałem a ty nazywasz mnie idiotą – odparł Sherlock.
- Nie
obchodzi mnie ilu ludzi uratowałeś. Nawet jeżeli uratujesz cały świat i tak
nadal będziesz idiotą – odpowiedziała Madie z uśmiechem wychylając głowę zza
drzwi.
- Dzieci czy wy nie możecie żyć ze sobą w
zgodzie? Musicie się cały czas kłócić?- zapytała gosposia
- Pani
Hudson, te kłótnie to z miłości – odpowiedział sarkastycznie Sherlock.
Pani Hudson
nie zrozumiała, że Sherlock nie mówi prawdy, więc wyszła rozczulając się nad
rodzinną miłością. Madie słysząc co Sherlock mówi i słysząc reakcję pani Hudson
roześmiała się. Dziewczyna, jak i Sherlock, zdążyła już zapomnieć o gniewie na
drugą osobę.
Kolejne dni
na Baker Street były spokojne. Raz po raz rodzeństwo wpadało do Johna i Mery
aby zobaczyć co u Jo i żeby sobie porozmawiać. Wszystko byłoby OK gdyby nie
pewien pomysł, który John podsunął Sherlockowi. Mianowicie podczas którejś tam
wizyty rodzeństwa u Watsonów. Madie i Mary poszły po rozczulać się nad Jo. Sherlock mówił
Johnowi, że teraz nie ma żadnych spraw i, że całe dnie z Madie przesiadują nic
nie robiąc.
- A może
wysłałbyś Madie do szkoły? – zapytał John
- Chcesz
żebym wysłał członka rodziny Holmesów do miejsca gdzie zbierają się idioci, aby
jeszcze więksi idioci uczyli ich rzeczy, które na nic nie są potrzebne w życiu?
– odpowiedział pytaniem Sherlock
- Tak, chcę
żebyś wysłał ją do szkoły - przytaknął Watson
- Nie. Nie
czuję takiej potrzeby. Jeszcze przez tę szkołę Madie zmieniłaby się w idiotkę i
co wtedy? Musiałbym poprosić rodziców żeby ją wydziedziczyli, bo gardzę
idiotami - powiedział Sherlock nakładając na nos okulary słoneczne, które kupiła
mu Madie.
- Sherlocku, ja mówię poważnie. Madie nie jest jeszcze pełnoletnia. A aż do osiągnięcia osiemnastu lat ma się obowiązek chodzenia do szkoły. Takie są zasady.- powiedział John
- John, czy
mam ci powiedzieć gdzie ja mam te zasady? – odparł Sherlock z uśmiechem.
John
mimowolnie uśmiechnął się ale od razu spoważniał.
- Jeżeli
Madie nie skończy żadnej szkoły to nie dostanie pracy w przyszłości.
- Będzie
detektywem doradczym tak jak ja - powiedział Sherlock
- Czyli
chcesz żeby ona, tak samo jak ty, codziennie ocierała się o śmierć? Ty jakoś
zawsze się ratujesz ale ona może nie mieć tyle szczęścia co ty – powiedział
poważnie John.
Watson
trafił w czuły punkt Sherlocka. Detektyw pod żadnym pozorem nie chciał narażać
siostry na niebezpieczeństwo ale były tylko dwa wyjścia: narażać życie siostry
albo wysłać ją do szkoły. Wybór był prosty, jednak Sherlock nie umiał się
pogodzić z faktem, że wyśle siostrę do miejsca gdzie zbierają się wszyscy
idioci, ale lepszego wyjścia nie ma.
- No dobrze.
Jutro wyślę ją do szkoły – odpowiedział Sherlock
- Sherlocku
a wiesz jak zapisać Madie do szkoły? -zapytał John ze śmiechem
- Nie mam
pojęcia – odparł poważnie Sherlock
- Wiesz
gdzie jest szkoła?
- Nie mam
pojęcia.
- To jak
zamierzasz zapisać ją do szkoły?- zapytał John
- Nie mam
pojęcia – odpowiedział Sherlock
John był
rozbawiony zaistniałą sytuacją. Chcąc zadbać o dobrą przyszłość Madie John
postanowił, że następnego dnia zajedzie z Sherlockiem do pobliskiej szkoły.
Sherlock najbardziej obawiał się reakcji Madie na wiadomość o tym, że będzie
chodziła do londyńskiej szkoły ale może warto zaryzykować chwilowy gniew na
rzecz dobrej przyszłości. Rodzeństwo Holmesów wyszło od Watsonów wieczorem. W
drodze powrotnej Sherlock chciał zacząć rozmowę z Madie na temat szkoły ale
jakoś nie umiał się wysłowić. Bał się gniewu siostry. Następnego dnia Sherlock rankiem
wymknął się z mieszkanie. Nie chciał, żeby Madie zaczęła wypytywać go o to
gdzie idzie. Jeszcze Sherlock wyjawiłby jej w jakim celu idzie do szkoły i
wtedy byłby problem. Sherlock i John pojechali do szkoły taksówką. Detektyw
starał się zapamiętać drogę dojazdu. Po przyjeździe na miejsce Sherlock i John
udali się do gabinetu dyrektora. Dyrektor szkoły był w średnim wieku, miał lekko
siwe włosy, na jego policzku było widać szminkę, co oznaczało, że ma żonę lub
kochankę ale obrączka znajdująca się na palcu wskazywała na żonę.
- Dzień
dobry! Jestem Christian Grey. W czym mogę pomóc?
- Witam, jestem
Holmes. Sherlock Holmes – powiedział detektyw z uśmiechem – a to mój
przyjaciel John Watson.
- Czy to pan
jest tym sławnym detektywem, który rozwiązuje zagadki kryminalne? – powiedział
zaskoczony dyrektor.
- Tak, to ja
– powiedział dumnie Sherlock
- A ja mu
pomagam w rozwiązywaniu spraw - wtrącił John czując się niedoceniony.
- Dobrze a w
czym mogę panom pomóc?- zapytał Christian
- Chciałbym zapisać moją siostrę do szkoły. Niech pan
załatwi co trzeba. Chciałbym to już mieć z głowy.
- Pan ma siostrę? Nigdy o tym nie słyszałem. – pan Grey był
bardzo zdziwiony
-Tak mam siostrę ale pana powinno interesować tylko to, że
chcę zapisać ją do tej szkoły. Nic więcej. – odparł szorstko Sherlock
- Pan jest jej bratem, więc nie ma pan nad nią opieki
prawnej, więc nie może pan jej zapisać do szkoły. Może to zrobić tylko opiekun
prawny. – odpowiedział spokojnie dyrektor
- Powtórzę jeszcze raz. Chcę zapisać moją siostrę do szkoły.
Mam gdzieś zasady panujące w tym kraju. Chcę zapisać moją siostrę, to ją
zapisuję, więc proszę w trybie natychmiastowym zapisać moją siostrę na listę
uczniów! – krzyknął Sherlock pochylając się nad biurkiem Greya.
John był przygotowany by złapać Sherlocka gdy ten będzie
chciał uderzyć Christiana. Sherlock na szczęście opanował się ale nadal pochlał
się nad biurkiem.
- Dobrze. Rozumiem. Zaraz podam panu kartę.. gdzie ona
jest.. o tutaj. Proszę ją wypełnić – powiedział przestraszony Christian podając
Sherlockowi kartkę z mnóstwem informacji do wypełnienia.
Sherlock zabrał kartkę i zaczął czytać.
-Imię, drugie imię, data urodzenia, PESEL, miejsce
zamieszkania, imiona rodziców, numer telefonu rodziców. Skąd ja mam to wszystko
wiedzieć? Nie wystarczy jak podam panu imię i nazwisko i pan wpisze ją na listę
uczniów i po problemie?
- Przykro mi. Informacje, które znajdują się na kartce są
niezbędne do zapisania pana siostry do naszej szkoły – powiedział dyrektor
- Idiota – powiedział Sherlock
- Sherlocku! – upomniał go John – Przepraszam za niego. Możemy
zabrać tą kartkę do domu i przynieść ją wypełnioną później?
- Dobrze ale proszę przynieść ją jeszcze dzisiaj. – odparł
Christian
- Dziękuję. Sherlocku wychodzimy. Do widzenia – rzucił John na
pożegnanie.
Siedząc w taksówce John krzyczał na Sherlocka i krytykował
zachowanie detektywa. Sherlock, jak zwykle, miał gdzieś co mówi o nim John. Przyjechali na Baker Street. Mieli zamiar poszukać dokumentów, aby znaleźć informacje do wypełnienia kartki, która pozwoli zapisać Madie do
szkoły. Madie wyszła pozwiedzać miasto, więc John i Sherlock mogli spokojnie
szukać. Szukanie zajęło im sporo czasu. Po kilku godzinach szukania aktu
urodzenia w pudłach, po kilkunastu atakach kaszlu z powodu kurzu, po pięciu
telefonach do rodziców Holmesa udało im się zgromadzić potrzebne informacje do
wypełnienia zgłoszenia. John pojechał już do swojego domu. Następnie Sherlock
zawiózł zgłoszenie do szkoły i zajechał do księgarni aby zakupić książki potrzebne
Madie. Przed Sherlockiem było teraz najtrudniejsze zadanie. Trzeba powiedzieć
Madie, że od jutra będzie chodziła do szkoły. Gdy detektyw przyjechał na Baker Street Madie była już w mieszkaniu i
jadła płatki śniadaniowe na obiad. Gdy tylko Sherlock przekroczył próg domu
Madie zapytała go:
- Gdzie byłeś? – Gdy zauważyła, że Sherlock trzyma siatkę
zapytała - Co masz w tej siatce?
Sherlock nie bardzo
wiedział od czego zacząć wyjaśnienia. Postanowił nie owijać w bawełnę.
- To są książki do szkoły. Od jutra zaczynasz naukę w
londyńskiej szkole – powiedział z szerokim uśmiechem
Madie właśnie wkładała łyżkę z płatkami do buzi ale
informacja, którą usłyszała sprawiła, że łyżka wyleciała jej z reki.
- Co? Jak to? Tak przecież nie można! – krzyknęła oburzona
Madie
- Można, można. Takie są zasady. Do osiągnięcia
pełnoletniości masz obowiązek nauki – powiedział spokojnie Sherlock
- Od kiedy cię obchodzą zasady panujące w tym kraju? –
zakpiła Madie - Nie po to uciekłam z domu żebyś teraz ty posyłał mnie do jakiejś
idiotycznej szkoły !
- Przykro mi bardzo. Mnie nie obowiązują zasady, ale ciebie
tak! Tutaj masz plan lekcji- Sherlock podał Madie kartkę- Jutro rano o 7
pobudka. Idziesz do szkoły – powiedział Holmes z uśmiechem
- Ja się nigdzie nie wybieram. Nie zaciągniesz mnie do tego
zbiorowiska idiotów. Nie uda ci się – powiedziała stanowczo Madie
- Nie pójdziesz po dobroci, to cię siłą zaciągnę –
powiedział Sherlock kończąc rozmowę.
Następnego dnia rano Sherlock poszedł obudzić Madie.
Dziewczyna protestowała, krzyczała, że ona nie zamierza iść do szkoły. Sherlock
wyszedł z pokoju. Madie myślała, że wygrała starcie z bratem. Sherlock wrócił
jednak po chwili z wiadrem, którego zawartość [woda] wylądowała na głowie
Madie. Dziewczyna starała się uspokoić aby nie dać bratu triumfować. Sherlock
widział, że Madie nie zamierza ruszyć się z łóżka, więc chwycił ją za nogi i
wlekł ją po podłodze aż do salonu. Siostra wyrywała się ale Sherlock miał nad
nią przewagę. Dziewczyna nie widząc szansy na wygranie uległa bratu i
posłusznie ubrała się i poszła z nim do szkoły. Rodzeństwo poszło to gabinetu
dyrektora. Christian nie był zadowolony z wyglądu dziewczyny. Czerwone włosy
bardzo wyróżniały ją spośród innych uczniów. Grey jednak nie chciał krytykować
dziewczyny w obecności Sherlocka, bo to mogłoby się źle skończyć. Dyrektor
powiadomił dziewczynę o podstawowych zasadach panujących w szkole. Madie
niezbyt uważnie słuchała słów dyrektora ale gdy wspomniał on o tym, że trzeba
nosić mundurki dziewczyna chciała zacząć krzyczeć ale Sherlock poskromił ją
swoim wzrokiem. Madie wraz z dyrektorem poszła na lekcję a Sherlock zamierzał wrócić do mieszkania. Na
pożegnanie powiedział Madie:
- Spróbuj tylko uciec ze szkoły a wtedy nie będzie miło –
powiedział z uśmiechem i oddalił się w stronę wyjścia
Christian wprowadził Madie do klasy.
- Witajcie dzieci. Od dzisiaj będzie z wami do klasy
chodziła nowa dziewczyna. Przedstaw się – Grey zwrócił się do Madie.
-Jestem Madleine Holmes – powiedziała Madie a po klasie
przeszedł szmer zdziwienia
- Madeleine jest tutaj nowa, więc proszę pomóżcie jej zaklimatyzować się w naszej szkole i stwórzcie miłą atmosferę – powiedział
dyrektor patrząc wymownie na grupkę chłopaków i dziewczyn.
Patrząc na nich od razu można było dostrzec, że są to
klasowe ‘’gwiazdy’’. Dziewczyny wymalowane, jedna podobna do drugiej a i tak
sądzą, że każda jest oryginalna. Chłopaki to typowi podrywacze, myślą, że mogą
mieć każdą, bo są ładni.
Idioci – podsumowała w myślach swoją klasę, Madie.
- Madleine usiądź tutaj – powiedziała nauczycielka
wskazując pierwszą ławkę - Rozpakuj się i obserwuj lekcję. Na razie nic nie
wymagam od ciebie, bo nie wiem na jakim poziomie edukacji jesteś.
- Na pewno wyższym od ciebie – szepnęła do siebie Madie, ale
nauczycielka nie usłyszała, bo była zajęta dokończeniem lekcji.
Lekcja przemijała bardzo wolno. Madie dziwnie się czułą
przebywając w pomieszczeniu, w którym nikogo nie znała. W końcu zabrzmiał
dzwonek. Madie szybko wyszła z klasy. Postanowiła, że pójdzie poszukać swojej
szafki z numerem 167. Po kilkuminutowych poszukiwaniach Madie znalazła swoją
szafkę. Niestety ‘’klasowe gwiazdy’’ stały tam zapewne czekając na nową
uczennice. Madie uznała, że nie będzie się przed nimi chować i podeszła do
swojej szafki.
- Przepraszam, mogłabyś się odsunąć? – powiedziała grzecznie
Madie do blondynki
- Yyyy… nie? Nie odsunę się rudzielcu – powiedziała
blondynka a reszta grupki wybuchła śmiechem
- Źle się wyraziłam. Masz się odsunąć, bo chcę dojść do
szafki. – powiedziała Madie popychając blondynkę żeby utorować sobie dojście do
szafki – I mam czerwone włosy a nie rude, także podejrzewam u ciebie lekki daltonizm.
Blondynka nie była przygotowana na to, że ktoś się jej
sprzeciwi, więc z powodu braku argumentów odeszła, tłumacząc, że z idiotami nie
gada.
- Skoro nie gadasz z idiotami, to jak ze sobą wytrzymujesz?! – krzyknęła za nią, triumfująco Madie.
Całej tej scence przyglądała się dziewczyna. Blondynka z
przeważającymi czerwonymi pasemkami.
- No brawo! Podpadłaś naszym gwiazdom już pierwszego dnia!
To chyba jakiś rekord – powiedziała dziewczyna
- To nie żadne
gwiazdy tylko banda idiotów - odpowiedziała Madie
- Miło to słyszeć. Zawsze wszyscy uważają, że oni są tacy
fajni i w ogóle...
- Jestem inna. Nie cierpię idiotów, więc przy najbliższej
okazji znowu będę ich wyzywać.
- Tak mi się wydaje, że się dogadamy - powiedziała
dziewczyna z uśmiechem- Jestem Kooi a ty to Madeleine tak?
- Madie – poprawiła ją Holmes.
Trochę długi ten rozdział ale mam nadzieję, że ktoś go
przeczyta i, że się spodoba :D Zachęcam do wyrażenia opinii na temat opowiadań,
bo chciałybyśmy wiedzieć czy to co piszemy ma jakiśkolwiek sens. Dziękujemy
bardzo za ponad 700 wyświetleń. Bardzo nas cieszy, że ta liczba dość szybko
rośnie :D Zachęcam do lektury i miłego dnia // Justyna c;
EDIT : już ponad 800 wyświetleń :D DZIĘKUJEMY ! ;)
Zaczełam czytać dzisiaj i jestem zachwycona :D Do tej pory nie czytałam jeszcze takiego bloga.To było zaskoczenie wielkie ...siostra ..Sherlock okazuje uczucia ...W skrócie ,czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział i życzę weny twórczej.Pozdr ;*
OdpowiedzUsuńO jej *o* dziękujemy ! To miło, że ktoś tak sądzi ;) Właśnie o to nam chodziło, żeby było coś innego, coś co zaskoczy ;) Czekaj, czekaj... zaskoczymy Cię :D
UsuńPrzeczytałam dzisiaj wszystkie rozdziały. Są świetne. Prawdziwy kryminał z dreszczykiem emocji i napięciem co będzie działo się dalej ... Dziewczyny jesteście świetne, macie talent. Czekam na dalsze rozwinięcie akcji
OdpowiedzUsuńDziękujemy bardzo za dobre słowa. Miło wiedzieć, że komuś podoba się nasza praca. Pozdrawiam c;
Usuń